poniedziałek, 24 czerwca 2013

LUMPEKSY - KIEDYŚ WSTYD, DZIŚ PRESTIŻ


Cofnijmy się o dziesięć lat. Mamy lata 90-te, lumpeksy, peweksy - jak zwał, tak zwał są małymi klitkami, 2 metry na 2 metry, z wielką wagą rodem z wiejskiego sklepu, na którym pani w dawno już średnim wieku z trwałą na głowie waży wątpliwej jakości ubrania 2 złote za kilogram z charakterystycznym zapaszkiem, którego trudno pozbyć się nawet po trzech praniach w Frani. Każdy kupuje w tych śmierdzących klitkach, ale nikt nie chce się przyznać i przed otwarciem do nich drzwi rozgląda się nerwowo niczym na przejściu dla pieszych (w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo), by upewnić się, że aby na pewno nikt ze znajomych nie widzi jak przekraczamy próg "lumpa".
Być może obraz, który przedstawiłam, jest lekko przekoloryzowany, ponieważ podczas wypraw do lumpeksów z mamą byłam dzieckiem, jednakże pamięć mam dobrą, stąd te wspomnienia.
Dziś na sklep z używaną odzieżą mało kto powie LUMPEKS, dziś są to dyskonty odzieżowe, ciucholandy. Zmieniło się wiele. Po pierwsze: metraż. W celu otwarcia takiego biznesu wynajmowane są ogromne hale, liczące sobie nawet 200 metrów kwadratowych. Po drugie: do pracy przyjmowane są tylko młode, ładne, eleganckie kobiety, oczywiście bez trwałej na głowie. Po trzecie: jakość ubrań. Jasne - na wieszakach wisi mnóstwo bylejakich szmatek, na które nie skusi się nikt nawet przy okazyjnej cenie 1 złoty za sztukę, ale coraz częściej, coraz więcej jest MARKOWYCH ciuszków ze znanych sieciówek w (prawie) idealnym stanie. Po czwarte: klientela. Kto stoi w kolejce przed drzwiami, czekając na otwarcie? Eleganckie, wyszminkowane panie, które używają tipsów, by walczyć między sobą o to, która pierwsza wrzuci to jednego ze swoich trzech koszyków upatrzoną kieckę. Nikt się już nie kryje z zakupami w ciucholandach. Po piąte: brak intensywnego zapaszku, tak charakterystycznego dla peweksów lat 90-tych. Dziś wystarczy już jedno pranie. ;)
Czy wstyd jest nosić używane ubrania? Myślę, że nie! Uwielbiam wprost miny rozmówców, gdy mówię, że sukienka, którą mam na sobie kosztowała złotówkę, mało z krzeseł nie spadają.

Nigdy nie lubiłam przepłacać, ponieważ jestem strasznym skąpcem, a dzisiejsze ciucholandy mają ogromne możliwości i dają szansę, by wyglądać modnie za śmiesznie małe pieniądze. Trzeba tylko wiedzieć jak spośród - co tu dużo kryć - szmat, które niekiedy zalegają na wieszakach po kilka miesięcy, znaleźć perełki, na widok których ludziom wyskakują oczy z orbit. ;)

A Wam zdarza się kupować w second-handach?

DZISIEJSZA STYLIZACJA







sukienka BIANCO (second-hand, 10 zł) / kamizelka NO NAME (kupiona około 10 lat temu, 30 zł) / buty NO NAME (mały sklepik, 35 zł) / torebka OD BABCI / bransoletka CROPP TOWN (6 zł) / pierścionek PREZENT (targ w Kazimierzu Dolnym) / pasek NO NAME (second-hand, Legnica, 2 zł) / naszyjnik F&F (10 zł)

TOTAL - 93 zł.
Wiem, że dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale taki jest cel mojego bloga - pokazać, że nie trzeba wydawać mnóstwa kasy, by dobrze wyglądać!

Oczywiście włosy stanęły na wysokości zadania i odmówiły współpracy. Dziękuję!


Przepraszam za mimikę, ale fotograf był niecierpliwy! :/

20 komentarzy:

  1. mądre <3. Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. też jestem fanką lumpeksów i szczerze nie kryje sie z tym , zycze powodzenia w prowadzeniu bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. też uwielbiam robić zakupy w ciucholandach ! <3 Można znaleść wyjątkowe ubrania i to za strasznie niską cenę :-)
    + dodaję do obserwowanych ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. dzięki za konstruktywną opinię, wiele ona dla mnie znaczy! ;)

      Usuń
  5. ja dopiero od 3 lat kupuje w lumpeksach :) wczesniej nie bylo mowy nawet :) bardzo fajna stylizacja :)
    www.agnieszka-dudek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię ciucholandy, bo tam można znaleźć coś wyjątkowego i jedynego ;)
    http://ka3iafashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. W lumpeksach trzeba się jeszcze bardziej nagrzebać niż w galeriach, chociaż warto. Nie uczęszczam do nich zbyt często, a dobrze by było. W galerii handlowej muszą być promocje żeby kupić ciuch po przyzwoitej i godnej do rozpatrzenia cenie, całkiem niedawno udało mi się tam obkupić i dużo nie wydać.
    Fajnie się ubrałaś, jedynie kamizelkę bym zastąpiła jakimś bolerkiem albo chustą.

    OdpowiedzUsuń
  8. dobry motyw z podsumowaniem kosztu całości, jeszcze nie spotkałam tego u blogerki żadnej (może po prostu jestem ślepa ;D). Pozdrawiam i życzę powodzenia na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna stylizacja :)

    zapraszam do mnie
    www.madameoffashion.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wiesz moze czy jest gdzies w lubinie fajny lumpeks? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Lubinie nie bardzo, nie kupowałam tam nigdy, w Legnicy znam dwa fajne ;)

      Usuń
    2. a gdzie one sie znajdują? ;)

      Usuń
    3. przy ulicy biskupiej jeden, a drugi na przeciwko hotelu Cubus.

      Usuń
  11. Fajnie wyglądasz! Ja też czasem zaglądam do sh i wychodzę zawsze zadowolona:) Sweterków oversize w ogóle w sklepach nie kupuję, bo w sh można upolować taki z kaszmiru za 10 zł, w idealnym stanie. Myślałaś o tym żeby tę kamizelkę potraktować np. wybielaczem i dodać ćwieki? Mogłoby wyjść ciekawie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej, jestem zaskoczona! Tak tanio, a tak pięknie! No, i jeszcze jesteś mega śliczna! :) Trzymam kciuki za ten blog! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wielki plus dla Ciebie kochana! Nie jesteś jedną z tych typowych blogerek, które mają bogatych tatusiów i się przestrajają za ich pieniądze a potem wrzucają zdj na bloga i się chwalą czego to nie mają, a ceny oczywiście ich ubrań niczym z kosmosu :-/ na co zwykłych ludzi nie stać. Jesteś WYJĄTKOWĄ blogerką bo za grosze potrafisz się dobrze wystylizować, bo co to za sztuka dobrze wyglądać mając na jedne zakupy ok 500 zł -,- a Ty wyróżniasz z tych wszystkich rozpieszczonych pseudo-blogerek :) 3mam za Cb kciuki! I sorry za tak długi wykład, ale jestem pod wrażeniem tego bloga :)
    ~A :)

    OdpowiedzUsuń
  14. dziękuję za ciepłe słowa! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurczę, strasznie podoba mi się ta stylizacja. Twojego bloga znalazłam przeglądając zdjęcia Maff na fejsie i trafiłam na Twój komentarz :D

    Pierwsze o czym pomyślałam patrząc na te zdjęcia? Że są praktycznie identyczne jak produkty Stradivarius'a xd Ten jeans pomieszany z bielą/eqru ( akurat tu z motywem kwiatowym ) to ich chyba charakterystyczne połączenie, które osobiście bardzo lubię ;)

    Nie lubię też ludzi, którzy uważają, że co tańsze, to gorsze. Twoje stroje są tego świetnym przykładem i zazdroszczę Ci chęci szukania tego wszystkiego :D

    Trzymaj tak dalej! :*

    Jeśli masz chwilę i chęć, możesz zerknąć też do mnie :) Trochę tam mody, rysunków itp. w każdym razie, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń